Delegacja. Czułem to "coś" wyraźnie,źe się blokujemy, że nic z tego
nie wyjdzie choćbym do Kielc jechał na trochę. Siedzimy na peronie I w
Toruniu. Patrzymy na zachód słońca. A.odwraca się...ma łzy w oczach.
To normalne, jak się patrzy choć chwilę na zachodzące słońce.,-ale ona
płakała naprawdę."One cię zniszczą''-powtórzyła. To zdanie wspominałem
w tych latach często. Jak nasze pożegnanie:memento. Odwraca się do
mnie:"przyrzeknij,że jedziesz tylko dla tej sprawy na trochę, i
wrócisz jak tylko załatwisz". "Tak, to prawdziwa delegacja". Znów
czuję przymus fałszywej sytuacji. "DELEGACJA" -powtarzam teraz
wzruszony.
--
Wysłane z mojego urządzenia przenośnego
piątek, 12 października 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz