Frustracja. Zamiast entuzjazmu...z powrotu do "rodzinnego miasta''
ogarniało mnie zniechęcenie-tak bym określił mój rok 1973. W każdym
razie to uczucie klęski, raz silniejsze, to słabsze pchało do
ucieczki. W czerwcu odwiedziła mnie A...- wracaj! - Lecz powrót do
Torunia nie był już możliwy. Raczej gdzieś dalej, daleko dalej..!
Miałem już dość wyraźny obraz przyszłości tutaj-jednak - co bym tam
robił??-30-letni rozbitek życiowy - tego nie potrafiłem sobie
wyobrazić. Mamiło też, że nie byłem sam, i że razem jakoś ...nawet
tutaj wybrniemy. Jeśli "nie, to wiać!" Dawałem sobie "ostatecznie" ten
rok na decyzję. Właśnie 30.-ty! Zapominając jakby, że nie byłem
sam...do tej decyzji. Jak patrzę tyle lat pózniej widzę to
dokładniej...jak to działa. Usidlanie -wzajemne odbieranie szans, to
istota... tego czegoś.
--
Wysłane z mojego urządzenia przenośnego
czwartek, 11 października 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz